Niedawno oddano częstochowski odcinek drogi rowerowej Częstochowa – Mstów. Mineralna droga zdaje się ułatwiać podróż poza jezdnią, ale niestety nie służy ona jedynie pieszym i rowerzystom…
Częstochowa i Mstów zobowiązały się do wybudowania wspólnej drogi rowerowej łączącej obie gminy poprzez częstochowski Mirów i mstowski Siedlec drogą, która na terenie Siedlca nosi nazwę Szlak Pielgrzymkowy. Częstochowa po swojej stronie drogę już wybudowała i dociągnęła do granicy miasta.
Ubity tłuczeń za 270 tys. zł
Połączenie szumnie w mediach nazywane, jako „droga rowerowa”, to tak naprawdę drogowe przedłużenie ulicy Mirowskiej, na które bez problemu można wjechać samochodem. Częstochowski odcinek drogi kosztował budżet miasta 270 tys. złotych i został oficjalnie oddany 15 listopada.
Zob.również
Rowerowe połączenie Częstochowy i Mirowa
W naszej analizie podzieliliśmy się obawami związanymi z przewidywaną obecnością samochodów na nowej drodze z uwagi na planowane dla nich miejsca postojowe. Obawy potwierdziły się, samochody są, w dodatku utwardzona droga zachęca kierujących do bardzo szybkiej jazdy. Mało tego – na ubitym tłuczniu widoczne są już bruzdy wyryte przez samochody wprowadzane w poślizg. Teren wokół miejsc postojowych jest nimi najbardziej napiętnowany.
Stare z nowym

Ubity dukt rowerowy wytyczono niemal śladem wcześniejszego traktu gruntowego, z którego korzystali kierujący pojazdami, piesi, rowerzyści, a nawet osoby jeżdżące konno z pobliskiego ośrodka. Prowadzi także tam czerwony (czyli główny) Szlak Orlich Gniazd, o czym świadczą liczne uwiecznione na fotografiach znaki – tutaj jednak przydałaby się wizyta znakarza z PTTK celem odświeżenia znaczników.
Tylko w jednym miejscu nowy dukt odbija od starego – mniej-więcej w połowie swojej częstochowskiej długości wybrzusza się na północ w miejsce, gdzie grzybiarze zostawiali swoje samochody w cieniu nowych drzew. Rozwiązanie być może dobre, bo las będzie mógł się rozrosnąć w opuszczonym przez wędrowców miejscu.
Stoliki i rozstaj dróg
Bliżej granicy gminy Częstochowa znajdują się parking dla samochodów z licznymi bruzdami po pseudo-drifcie wyrytymi przez niedojrzałych emocjonalnie adeptów sztuki prowadzenia samochodów, a także miejsca piknikowe dla turystów. Mają postać zadaszonych stolików i stojaków rowerowych typu „łamikółko” – całość wykonana z drewna, gdzie na szczególną uwagę zasługują pomysłowe stojaki, wykonane z całych kłód drewna.

Nie wiadomo, jak często miejsce jest obsługiwane przez służby oczyszczania miasta, ale przepełnione skromne kosze na odpady z jednej strony sugerują niską częstotliwość odbiorów śmieci, a z drugiej – niską świadomość ekologiczną turystów, bo kosze w czasie naszej wizyty wypełnione były niezgniecionymi pustymi plastikowymi butelkami po napojach oraz styropianowymi tackami rodem z barów szybkiej obsługi.
Koło stolików biwakowych kończy się odcinek przeznaczony dla wszystkich uczestników ruchu, bowiem dalej, w stronę stoku Przeprośnej Góry wiedzie zwężona droga rozpoczęta znakiem „zakaz ruchu pojazdów” z tabliczką warunkową „nie dotyczy rowerzystów”, która kończy się na granicy gmin. Korzystający z samochodów mogą odbić (choć nie powinni) na północ i wzdłuż lasu dotrzeć do starszej polany piknikowej zlokalizowanej u podnóża góry, obecnie niestety zdewastowanej przez wandali, którzy w licznych zapewne ogniskach spalili drewniane ławki i ogrodzenie.
ZAPOZNAJ SIĘ Z GALERIĄ FOTOGRAFII TRAKTU
ZAMIESZCZONĄ NA NASZYM FANPAGE W SERWISIE FACEBOOK
Wbrew temu, co napisaliśmy błędnie we wcześniejszej relacji, z drogi dla wszystkich użytkowników wyprowadzono zakręt, ale nie na północ w kierunku polany, a na południe w stronę lasu. Czyżby przewidywano w przyszłości jakąś wycinkę i przedłużenie do ul. Wodociągowej? Czy może to tylko „trójkąt manewrowy” do zawracania pojazdów? Oby to drugie.
Jazda ekstremalna
Za rozwidleniem dróg zwężony odcinek przeznaczono już tylko dla pieszych i rowerzystów. Utwardzona droga kończy się na granicy gmin. Dalszy odcinek wybuduje już gmina Mstów. Wcześniej jednak ustawiono znak rowerowy z opisem tekstowym „jazda ekstremalna”. Wedle rysunków technicznych, droga ma się rozdwoić i wieść równoległymi traktami o różnej nawierzchni: południowa ma być z ubitego tłucznia, a północną ma stanowić obecne wapienne zbocze Góry Przeprośnej. Na szczycie droga będzie kontynuowana, jako pojedynczy dukt z ubitego tłucznia.
Atrakcyjny krajobraz
Osoby odwiedzające przyszły rezerwat przyrody (o ile prywatni właściciele leśnych parceli ich nie wykarczują, co już się zaczyna) mają do dyspozycji bardzo atrakcyjne okoliczności przyrody. Jadąc od strony Częstochowy turystów wita niejako kłaniający się las, który następnie na zboczu otula zwiedzających tworząc drzewiasty tunel z wapienną posadzką. O wiodącym tamtędy szlaku informują wyblakłe już znaki PTTK naniesione na drzewa, czy stare słupy ogrodzeniowe.
Na szczycie Góry Przeprośnej kończy się las (odchodzi on na północ), a otwartą płaszczyznę wieńczy kościół i plebania Sanktuarium Ojca Pio (plebania niestety szpeci to miejsce). Idąc w stronę Siedlca, dokąd trasa ma wieść śladem obecnej gruntowej drogi nazwanej Szlakiem Pielgrzymkowym, spotkać można drogowskaz sugerujący udanie się nowym duktem na gminnej parceli do Grodziska – wczesnośredniowiecznej osady uważanej za prapoczątek Częstochowy, wcześniej zamieszkałej w czasach Kultury Łużyckiej.
Kontynuacja podróży w kierunku Siedlca wiąże się z narażeniem na przykry widok pustych parceli, na których jeszcze przed zimą rósł las. Cyniczni drwale zostawili jedynie fragment drzewa, na pniu którego znakarze z PTTK nanieśli onegdaj oznaczenie szlaku. Po minięciu słupa energetycznego z transformatorem spotkać można dość malownicze ruiny gospodarstw domowych, zamieszkałych na pewno jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, jeśli posługiwać się archiwalnymi zdjęciami lotniczymi.
Ruiny porasta ocalały w tym miejscu las, który niewiele dalej ustępuje malowniczym polom uprawnym falującym na fałdach terenu. I pośród pól uprawnych turyści dotrą do Siedlca, gdzie podróż można kontynuować asfaltowymi drogami gminnymi.
* * *
1 KOMENTARZ
Komentarze są wyłączone.